Pisząc do Ciebie tą wiadomość oglądam trochę zachód słońca i staram się być w miarę cicho, bo obok mnie drzemie kobieta.

Poznaliśmy się 4 dni temu. Natknąłem się na nią w galerii i podszedłem. Teraz przeżywamy razem „miodowe dni”. Jest cudownie.

Dlaczego o tym piszę?

Bo zanim ją poznałem, tamtego dnia podszedłem do innej kobiety. Fuknęła nadęta „nie jestem zainteresowana” i odeszła.

Kiedy tak zachowuje się wobec Ciebie nowopoznana kobieta wiem co czujesz. To jest bardzo trudne i nieprzyjemne. Wykazujesz się odwagą i dostajesz pstryczka w nos.

Część facetów nie radzi sobie z tym i jest to dla nich bariera nie do przejścia.

Chciałbym, abyś był szczęśliwy i żeby Ci się w życiu wiodło, dlatego zdradzę coś szokującego.

Abyś stał się diabelnie atrakcyjnym dla kobiet musisz zaakceptować odrzucenie. Możesz uznać to zło konieczne, ale…

Zlewki od kobiet są czymś dobrym i normalnym.

Normalnym, bo nawet najwybitniejszy uwodziciel, nawet 30 letni Brad Pitt nie miał skuteczności 100%.

Są czymś dobrym, bo wzmacniają. Uczysz się podświadomie radzić sobie z odrzuceniem, jednocześnie ćwicząc stabilne poczucie własnej wartości.

To przekłada się na każdą dziedzinę mojego życia. Zdobywasz zdrową pewność siebie, która z czasem staje się trwała jak głaz. Uczysz się wytrwałości i nie zrażają Cię sporadyczne porażki. Dzięki stabilnemu poczuciu własnej wartości nie jesteś zazdrosny i nabuzowany kiedy ktoś z Twojego otoczenia osiąga sukces.

Akceptujesz to i oddajesz mu szacunek, który do Ciebie wraca. Bo jego sukces nie czyni Cię gorszym.

Życie nie jest łaskawe. Ono ciągle będzie wystawiać Cię na próbę.

Zdrowa i stabilna samoocena jest Twoim pomocnikiem. Ona doda Ci sił.

Ostatnio byłem z moim kursantem na szkoleniu, gdzie było ponad 50 osób. Był również facet, który wszystkim szpanował, a najbardziej tym, że był na okładce Men’s Health wiosną tego roku. Cały czas się popisywał.

Kiedy zabrał głos, brutalny wykładowca zakwestionował go. Robił to wszystkim. „Macho” szybko się zestresował i zapomniał „języka w gębie”. Wyglądał jak małe dziecko, na które ktoś nakrzyczał.

„Cięty” szkoleniowiec nie poprzestał na nim. Zapytał o coś chłopaka w ciemnej marynarce, który nie rzucał się w oczy i nie starał się nikomu zaimponować.

Przedstawił swoje zdanie i również został zaatakowany. Ludzie na sali przybrali głupawe uśmieszki. On jednak logicznie przedstawił swoje zdanie i nie dał się wytrącić z równowagi.

Jako jedna z 5 osób na sali…

Dziewczyny, które wcześniej były wpatrzone w pakera z okładki Men’s Health, zaczęły zafascynowane mu się przyglądać. Zrobił na nich duże wrażenie.

Ich zamyślone miny wydawały się krzyczeć.

„kim do cholery jest ten facet”

To był mój kursant. Stabilna samoocena czyni Cię atrakcyjnym na najgłębszym poziomie, który często „wychodzi” z czasem.

Do zobaczenia na szczycie, Mariusz 🙂